Dwa tygodnie temu pisałem trochę o światłach filmowych. Czas uzupełnić teorię odrobiną praktyki. Mało skomplikowaną, zdjęcia i koncept oświetlenia z planu teledysku, przy którym pracowałem w ten weekend.
Założenie: na łóżku leży sobie prostytutka "po pracy", na pierwszym planie klient rzuca pieniądze na stolik. Simple as that. Plan wyglądał tak:
Na tle żaluzji stanąć miała kamera, tuż przed nią, koło stolika. Na zdjęciu ustawione są dwa pierwsze światła. Całość wyglądała tak, jak na schemacie:
Po raz kolejny odstawiam popisówę, jak to ja pięknie potrafię rysować. Podziwiajcie. A po kolei licząc:
1: lampka widoczna w kadrze, od środka wyłożona różowym filtrem, by dawała różowe światło.
2: konstrukcja złożona ze statywu z boomem, i dwóch lamp. Jedna, zamocowana na boomie, oświetla kontrowo leżącą w łóżku aktorkę, i jest to 300W fresnel z różowym filtrem. Druga, zamocowana bezpośrednio na statywie, to 650W fresnel z różowym filtrem, oświetlająca ścianę.
3: open face z 1/2 C green (filtr zmieniający barwę światła na podobną do fluorescencyjnych), świecący prosto w panel odbijający światło na 1-szy plan.
4: panel odbijający (3) oraz Kino Flo (w drzwiach) oświetlające aktorkę.
5: Dedo z różowym filtrem, oświetlające aktora stojącego przy stoliku.
Wszystkie trzy "różowe" światełka realizują technikę zwaną "podbijaniem". Polega ona na ustawieniu w kadrze źródła światła, w tym wypadku lampki (może to być okno, świeca, ognisko, monitor komputera itp), a następnie wzmocnieniu jej światła innymi lampami.
Sama lampka jest za słaba, by oświetlić całą ścianę i aktorów tak mocno, by wystarczyło to kamerze. Po dodaniu lamp, różowe światło świeci wystarczająco intensywnie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!