Tak się dziwnie złożyło, że na służbowy wyjazd do Mettlach, gdzie miało pojechać dwudziestu architektów, pojechało dziewiętnastu, i jeden fotograf (znaczy się ja). Firma Veleroy & Boch zaprosiła całą wycieczkę do Mettlach, miasta w Niemczech, nad granicą z Luksemburgiem. Miasto właściwie cały swój rozwój i dobrobyt zawdzięcza właśnie tej firmie (i jej fabrykom).
Droga (jakieś 1350km) mignęła bardzo sprawnie. Zdjęcie z ostatnich minut podróży:
Dotarliśmy do browaru, gdzie poczęstowano nas stekami, apfelstrudlem, i, oczywiście, znakomitym, niepasteryzowanym piwem.
Hotele, w których mieszkaliśmy, znajdowały się nieco dalej, nad zakolem Sary (taka rzeczka):
Następnego dnia po przyjeździe zwiedziliśmy dwie fabryki, ceramiki sanitarnej i płytek ceramicznych, następnie zaproszono nas na zamek, gdzie zjedliśmy obiad (cielęcina w sosie oliwkowym, znakomita rzecz). Do obiadu podano oczywiście wino:
Po obiedzie udaliśmy się do muzeum Veleroy & Boch. W pierwszej sali wisiały oczywiście portrety Bochów:
i Veleroy'ów:
W muzeum znajdował się, między innymi, fragment posadzki z Titanica:
Był też malutki kubeczek:
Wypełniony ziarnami kawy:
Po zwiedzaniu muzeum kolacja w zamku, później część nieoficjalna (bardzo wyczerpująca), a następnego dnia ekspozycja najnowszych produktów firmy. Znalazłem nawet idealne płytki do swojego (przyszłego) domku:
Gust mam znakomity, musicie przyznać. Po ekspozycji pojechaliśmy do Trewiru, gdzie znajduje się bazylika Konstantyna, ogromna budowla w stylu romańskim:
Niestety, zdjęcie nieco krzywe, za co uniżenie przepraszam. Po zwiedzaniu Trewiru przyszedł czas na przekroczenie dwóch granic (przejechaliśmy przez Luksemburg do Francji). Tam, w oberży "U Klausa" najpierw dokonaliśmy degustacji win (i zakupu tychże):
Otwieranie szampana szablą, tradycyjnie urozmaicające pobyt w oberży:
No i kolacja (dzik lub prezy.. znaczy kaczka). A oberża wyglądała tak:
A następnego dnia trzeba było wracać... No i jestem znowu w Polsce.
A na koniec grupowe zdjęcie, wykonane pod zamkiem Bochów:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Spodziewałem się jakichś XIX-wiecznych fabrycznych budynków, zabytkowych maszyn itp., a tu nic z tych rzeczy...
OdpowiedzUsuńWitam, wycieczka faktycznie sympatyczna, zdjątka ciekawe no i wrażenia zapewne miłe. Pozdrawiam niedzielnie, Gosia
OdpowiedzUsuńPS. Blog ciekawy, będę tu zapewne jeszcze wracać :)
mgmdg.bloog.pl