poniedziałek, 10 sierpnia 2009

DI Industrial

Sesja masowa w składzie licznym ;) Znaczy najwięcej było chyba apratów. Trochę mniej fotografujących, najmniej modelek i modeli, szczęśliwie część fotografujących co jakiś czas odkładała aparaty, pozwalając uwiecznić swe szlachetne i godne bicia na monetach profile, oraz nie mniej szlachetne oblicza en face.

Zaczęliśmy (z niewielkim, ot, dwugodzinnym poślizgiem) w Muzeum Wojska Polskiego. Tam olałem oczywiście zdjęcia przy ekspozycji, spodobało mi się tylko tło w postaci takiej dziwnej siatki. Na tymże tle sfotografowałem najpierw Zuzę:

A później obficie wyposażonego fotografa :P

Ostatnie, szybkie zdjęcie na terenie muzeum (na tle, o ile się nie mylę, działa kolejowego), pozuje Tonid w roli krasnoludzkiego berzerkera, chwilowo pozbawionego większości brody:

A potem nas z muzeum wygnano (trzeba będzie ten kurnik spalić, jakby to określił znany pasożyt społeczny Jakub Wu). Przenieśliśmy się więc na teren jakiegoś placu budowy, zapomnianego przez robotników, tudzież innej cholery, grunt, że teren dobry do zdjęć o industrialnym zabarwieniu. Szyb windy, trochę czerwonych światełek, i ot, jest:

Drugie podejście do czerwonego świecidełka, tym razem na schodach:

A potem Tonid uznał, że dość fotografowania, dość fotografów, za to zdecydowanie, zdecydowanie za mało leje się krwii...

Po zakończeniu szarży w zasadzie był koniec zdjęć, jeszcze kilka spokojnych kadrów w różnych miejscach, głównie z pięknymi ścianami w roli tła...

I tyle... Znaczy tyle, jeśli chodzi o fotografię, później nastąpiło tak zwane afterparty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!