Troszkę mnie nie było :). Zdążyłem w tym czasie spędzić kilka dni w Trójmieście, u Karoli. Zaczęło się softowo, od zwiedzania Sopotu. Na plaży zjedliśmy ostrą zupę (bodajże indyjską), perfect. Zrobiłem też kilka zdjęć, takich jak na przykład to:
Najechaliśmy też pub 'Błękitny Pudel', poważnie uszczuplając jego zapasy napojów wyskokowych.
Straszna zupa śmieciuszka, tak architektonicznie, ale klimat ma. Następnego dnia był konwent tatuażu:
Były też koncerty, chyba dwa czy trzy, głowy nie dam, prawdę mówiąc dość do siebie podobne, przynajmniej ja wielkich różnic nie zauważyłem...
Na koniec zrobiłem jeszcze zdjęcie fragmentu stoczni:
I tak się w zasadzie zakończyła eskapada trójmiejska... Ciekawy, bardzo ciekawy wieczór w pubie 'Troll', i długa podróż do domu nocną rzeźnią... Znaczy pociągiem.
niedziela, 2 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!