czwartek, 5 lutego 2009

Sprzęt do fotografii fashion/beauty

"To fotograf robi zdjęcia, nie aparat". Owszem, tylko bez aparatu ciężko to wychodzi. W fotografii mody sprzęt ma dość duże znaczenie, wymagania co do jakości zdjęć są po prostu bardzo wyśrubowane.

Najczęstszym sprzętem u profesjonalistów jest średni format, jednak o nim napiszę kiedy indziej (raczej niewiele osób stać na Mamiye RZ67 czy podobny sprzęt), tu skupię się na cyfrowych lustrzankach małoobrazkowych i całej reszcie sprzętu do ich użycia potrzebnej.

Na początek aparat. Bardzo, bardzo fajnie by było, gdyby miał pełną klatkę. Obecnie już nie za makabryczne pieniądze można kupić Canona 5D (swoją drogą, nie licząc 1mkIIIS, to IMO najlepszy aparat do zdjęć mody). Pół-klatką oczywiście też można (wiele moich zdjęć mody robiłem Canonem 30D), ważne jest, by aparat dawał zdjęcia dobrej jakości, i nie przeginał z rozpiętością tonalną (5-6EV użyteczne wystarczy, i tak będzie cięte przy obróbce). Koniecznie musi posiadać tryb manualny i gniazdo synchro (to ostatnie nie jest absolutnie konieczne, ale przydaje się).

Generalnie, przy zdjęciach mody, szybkość aparatu nie ma ogromnego znaczenia, ale lekką serię zawsze warto mieć. Różnicę robi czas synchronizacji (jeśli robimy zdjęcia na zewnątrz), większość aparatów ma obecnie od 1/200s do 1/300 (mówię o lustrzankach małoobrazkowych), średni format często nawet 1/400. Im krótszy, tym lepiej.

Zdecydowanie większe znaczenie przy zdjęciach mody/urody mają użyte obiektywy. Mój "arsenał" do tego typu zdjęć, to najczęściej:

Plener: 24mm, 50mm, 85mm, 135mm, 200mm
Studio: 17-40mm, 60mm macro, 85mm, 135mm, 70-200mm

Oczywiście te dwa spisy się często mieszają, ale generalnie takich szkieł głównie używam. Można spokojnie zacząć od 50mm, potem jakiś szeroki kąt i coś dłuższego (zoomy do studia będą ok, i tak pracujemy na przymkniętej przysłonie, w plenerze jednak wyższość stałek jest dużo większa).

Czasami do tego dochodzi jeszcze szkło 100/2,8 macro, bardzo użyteczne przy zbliżeniach (częste w fotografii urody, np zbliżenie na usta, oczy/oko...). Pierścienie czy mieszek nie są potrzebne, odwzorowanie 1:1 w zupełności wystarcza.

Jeśli chodzi o sprzęt oświetleniowy itp, sprawa wygląda inaczej w studio, a inaczej w plenerze. W studio potrzebne są tła. Na początek wystarczą czarne i białe. Białe najlepsze jest papierowe (jasne tła się szybko brudzą, a papierowe tło po prostu się odcina, i używa następnego kawałka), z czarnym sprawa jest trudna. Najlepszy jest czarny aksamit, jednak koszt takiego tła może sięgnąć nawet 1000zł, jeśli chcemy mieć odpowiednio duży rozmiar. Tła syntetyczne są tańsze, ale sprawiają dużo problemów, odbijają światło, nie są równe, tworzą się charakterystyczne plamy na tle (ciemniejsze i jaśniejsze), i trzeba znacznie dokładniej kontrolować światło.

Poza tłami potrzebne są lampy. Zdecydowanie jestem zwolennikiem lamp błyskowych, ich moc jest po prostu dużo większa, co jest ważne przy fotografii mody (często potrzebna jest duża głębia przy zachowaniu niskiej czułości matrycy/filmu). Nawet 2 lampy po 300-400Ws to już mocny zestaw, pozwalający robić zdjęcia przy przysłonach 11-16 na ISO: 100. Do lamp potrzeba statywów, to oczywiste, oraz różnych modyfikatorów oświetlenia. Do mody najlepsze są softboxy (duże do oświetlania całej sylwetki, i ew jeden mały do oświetlania włosów z góry), przydają się też strumienice do punktowego doświetlania, i wrota, do ograniczania światła (ale to lepiej robić ekranami, są większe, i pozwalają na użycie np softboxów). Do urody można użyć softboxów, ale znakomitym rozwiązaniem jest beauty dish (dość kosztowna rzecz, jednak daje znakomity efekt przy portretach). Kolorowe filtry (we wrotach i w strumienicach) pozwalają uzyskać ciekawe efekty, ale raczej w fotografii mody należy używać ich delikatnie i z umiarem.

W plenerze równierz potrzebne są lampy. Osobiście nie jestem zwolennikiem generatorów/akumulatorów i wożenia lamp studyjnych w plener. Produkowane obecnie flesze potrafią wytworzyć odpowiednio dużą ilość światła (Canon 580EX II czy Nikon SB-900, ale nawet Canon 430 EX II czy Nikon SB-24). Do ustawienia lamp potrzebne są statywy (dowolne, najtańsze made in allegro), i holdery, najlepiej takie, do których od razu można podczepić parasolkę odbijającą czy rozpraszającą. Do tego filtry korygujące, jeśli chcemy robić zdjęcia przy świetle lamp, lub po prostu potrzebny nam strumień ciepłego-zimnego światła. Oprócz tego, potrzebne jest coś, co te lampy odpali. Zarówno Canon, jak i Nikon, mają w swojej ofercie transmittery, kierujące lampami za pomocą fal podczerwonych, jednak ich skuteczność jest średnia. W niektórych sytuacjach to wystarcza, ale często "coś czegoś nie zobaczy", zwłaszcza w plenerze. Najlepszą możliwością są Pocket Wizards, niestety, są też możliwością kosztowną. Za jeden zapłacimy 700-800zł w sprzedarzy detalicznej, a potrzebujemy po jednym na lampę i jeden na aparat. Plusem jest to, że za ich pomocą możemy odpalić dowolne lampy, czyli np mając system Canona i 2 lampy, możemy pożyczyć kolejne 2, niezależnie od tego, czy są to Canony, Nikony, Vivitary czy cokolwiek innego, i wszystko będzie działać. Manualnie oczywiście, ale i tak wszystko należy w tej fotografii ustawiać manualnie.

I w zasadzie to tyle, nie jestem zwolennikiem używania zewnętrznych światłomierzy, zwłaszcza przy aparatach cyfrowych, ale jak ktoś chce, to można... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!