poniedziałek, 30 lipca 2012

Światełka filmowe w praktyce (part I)

Dwa tygodnie temu pisałem trochę o światłach filmowych. Czas uzupełnić teorię odrobiną praktyki. Mało skomplikowaną, zdjęcia i koncept oświetlenia z planu teledysku, przy którym pracowałem w ten weekend.

Założenie: na łóżku leży sobie prostytutka "po pracy", na pierwszym planie klient rzuca pieniądze na stolik. Simple as that. Plan wyglądał tak:

Na tle żaluzji stanąć miała kamera, tuż przed nią, koło stolika. Na zdjęciu ustawione są dwa pierwsze światła. Całość wyglądała tak, jak na schemacie:

Po raz kolejny odstawiam popisówę, jak to ja pięknie potrafię rysować. Podziwiajcie. A po kolei licząc:

1: lampka widoczna w kadrze, od środka wyłożona różowym filtrem, by dawała różowe światło.

2: konstrukcja złożona ze statywu z boomem, i dwóch lamp. Jedna, zamocowana na boomie, oświetla kontrowo leżącą w łóżku aktorkę, i jest to 300W fresnel z różowym filtrem. Druga, zamocowana bezpośrednio na statywie, to 650W fresnel z różowym filtrem, oświetlająca ścianę.

3: open face z 1/2 C green (filtr zmieniający barwę światła na podobną do fluorescencyjnych), świecący prosto w panel odbijający światło na 1-szy plan.

4: panel odbijający (3) oraz Kino Flo (w drzwiach) oświetlające aktorkę.

5: Dedo z różowym filtrem, oświetlające aktora stojącego przy stoliku.

Wszystkie trzy "różowe" światełka realizują technikę zwaną "podbijaniem". Polega ona na ustawieniu w kadrze źródła światła, w tym wypadku lampki (może to być okno, świeca, ognisko, monitor komputera itp), a następnie wzmocnieniu jej światła innymi lampami.

Sama lampka jest za słaba, by oświetlić całą ścianę i aktorów tak mocno, by wystarczyło to kamerze. Po dodaniu lamp, różowe światło świeci wystarczająco intensywnie:

Na dziś - tyle, za parę dni wrzucę dla odmiany troszkę zdjęć fashion :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!