sobota, 17 kwietnia 2010

Make-ups, close-ups i w ogóle UPS

Ups, zdecydowanie to słowo najczęściej pojawia się przy tego rodzaju sesjach, o ile, oczywiście, pracują osoby kulturalne, i nie zastępują go nazwą rzekomo najstarszego zawodu świata. Ups mówi wizażystka, za każdym razem, kiedy "cokolwiek" nie wyjdzie idealnie. Ups mówi fotograf, ustawiając światła i pracując na głębi ostrości rzędu kilku milimetrów. Ups mówi modelka, której przy najdrobniejszym ruchu warg odpadają cyrkonie. Ups mówi asystentka, potykająca się o stand, i wylewająca z tego powodu niesioną kawę... Przepraszam, dygresja.

Mówię oczywiście o wspomnianych w tytule zdjęciach makijaży, a dokładnie - zbliżeniach na te makijaże. Zdjęciach takich, jak na przykład to:

Uwierzcie lub nie, ale zdjęcie wykonane jest na przysłonie 11. Nawet w ciasnym portrecie przysłona taka zapewnia głębię ostrości na praktycznie całą twarz... Tu niestety tak łatwo nie jest. To pierwsza trudność, pracując, musimy kontrolować głębię z dokładnością do milimetrów, jednocześnie ręcznie ustawiając ostrość (autofocus przy takich zbliżeniach radzi sobie słabo albo wcale).

Drugi problem pojawia się wskutek pewnej właściwości układów optycznych o zmiennym punkcie ogniskowania (czyli np obiektywów). Rzecz cała polega na tym, że ogniskowa podawana w specyfikacji jest ogniskową dla nieskończoności. Zwykle nie zauważamy różnicy, bo ogniskowa różni się niewiele, ale przy fotografii macro zmiana ta jest znaczna. A co za tym idzie, zmiana otworu względnego (który zależy od średnicy otworu przysłony oraz ogniskowej obiektywu). Obniżenie jasności może sięgnąć nawet dwóch pełnych przysłon, czyli teoretycznie pracujemy np na przysłonie 8, a tak naprawdę bliżej jest do przysłony 16. Dużo mądrych słów, a jaka jest tego konsekwencja? Ano taka, że pracując tak, jak np przy portretach, otrzymamy niedoświetlone zdjęcia. Przy cyfrze wielkiego problemu to nie robi, zawsze można sobie zdjęcie podejrzeć na ekranie, ale jest to niezbyt precyzyjna ocena.

Ostatni, trzeci problem polega na tym, że zasady stosowane w fotografii portretowej stają się niewystarczające. W portrecie ostrzymy na oczy. A tu? Możemy wyostrzyć na kącik oka, źrenicę, krawędź powieki, rzęsy... Niestety, wyraźną zasadę trudno sformułować. Metoda prób i błędów zdaje się być najskuteczniejsza.

Makijaże wykonała Ola Szarejko, a sfotografowane oczy i usta należą do Maliny.

Zdjęcia kłapnięte 5D mk II z 100/2,8L USM macro, a oświetlone 430EX II i 580EX II.

2 komentarze:

  1. Ups... naprawdę go docenisz, gdy pracujesz na pececie i siądzie Ci prąd!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aktualnie nie mogę znaleźć UPS-a tak dużego, żeby pociągnął mojego kompa ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!