środa, 16 grudnia 2009

1 aparat,1 obiektyw

Jak pewnie zauważyliście, czytając poprzednie wpisy, mam nieco przesadne podejście do sprzętu (musi być dużo, musi być dobry itp). Wynika to z wielu rzeczy, o których nie chcę się teraz rozpisywać. Tak czy inaczej, wybranie się na sesję bez zapasowego body, 4-ch obiektywów (tele, szeroki, backup tele, backup szeroki) wydaje mi się rzeczą absolutnie niestosowną. A nóż coś padnie? Ostatnio najczęściej rolę tą pełnią 5D mk II - główne body sesyjne, 1D mk III (nie moje aktualnie) - backup, 85/1,8 - tele, 35/1,4 - szeroki, 70-200/2,8 - backup tele, 17-40/4 - backup szeroki. Abstrachując od faktu, że 1D mk III + 70-200/2,8 to dość ciężki sprzęt jak na backup, zauważyłem pewną dziwną prawidłowość.

85/1,8 pod pełną klatką robi się dość interesującym szkłem (generalnie chodzi mi o ogniskową, nie musi być to konkretnie wersja 1,8 USM). Wystarczająco długie, żeby zrobić portret bez paskudnej dystorsji, wystarczająco krótkie, żeby w większości wypadków objąć całą postać (mówię o fotografii studyjnej).

Efekt - 2 ostatnie sesje, powiedzmy, rekreacyjne, wykonałem używając tylko i wyłącznie tego szkła, wpiętego w 5-kę. Efekty:

Nie jest to szczyt moich możliwości, oczywiście (nie przepadam za pracą w studio). Ale jeśli chodzi o odwzorowanie, jest jak najbardziej ok. Oczywiście przy fotografii plenerowej sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, jest więcej planów, które kontrolujemy właśnie użytą ogniskową. Ale w studio... Wychodzi, że pomijając backupy, można dobry sprzęt do pracy w studio mieć za ok 5tys, mówię o używanym 5D mk I i nówce 85/1,8 USM.

Przy najbliższej okazji sprawdzę, czy to samo będzie się dało uzyskać używając 50mm przy matrycy APS-C, niby tylko 5 milimetrów różnicy, nie powinno to być zauważalne. (jest to różnica w kącie widzenia, nie w ogniskowej).

A na razie - pozdrawiam, i wracam do obróbki pewnego dużego zlecenia, które, przy odrobinie szczęścia, będę mógł opisać już za 2 miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!