czwartek, 26 listopada 2009

Location Kit Part I

Oto pierwszy z serii tekstów dotyczących kompletowania zestawu do sesji plenerowych. Założenia, jakie przyjąłem, wymagają, by całość (aparaty, obiektywy, światła, akcesoria) mieściła się w jednej torbie/plecaku/walizce. Opisuję tutaj składanie mojego własnego Location Kit, ale myślę, że zawarte w tym i kolejnych tekstach informacje pomogą Wam stworzyć zupełnie inny, dostosowany do Waszych potrzeb.

W części pierwszej zajmę się podstawowym problemem, czyli wyborem odpowiedniego "opakowanka" na sprzęt. Postawiłem kilka głównych warunków, jakie musi spełnić takie opakowanko.
  • Musi posiadać kółka, pełen Kit waży za dużo, by taszczyć go na plecach/ramieniu na długie dystanse.
  • Powinien mieścić się w normach dotyczących przewozu bagażu podręcznego (nigdy w życiu nie nadałbym torby ze sprzętem na bagaż idący do luku).
  • Pakowność - na długość mają wejść standy do lamp i monopod, oprócz tego powinny się zmieścić obiektywy, aparaty, laptop 17" i akcesoria.
  • Wodoodporność - przynajmniej na deszcz występujący w środkowoeuropejskim klimacie.
Po przejrzeniu oferty różnych producentów, wybrałem kilka modeli, które z grubsza mogłyby być. Po kolei:

Think Tank Airport Security - chyba najpopularniejsza wśród profesjonalnych fotografów torba (Neil van Niekerk, Garry How, John Harrington, to tylko nieliczni z użytkowników tych toreb). Posiada kółka, mieści się w bagażu podręcznym, jest z grubsza wodoodporna, jest jednak małe ale: nie mieści na długość standów (Manfrotto Nano 001 stand) oraz laptopa 17".

Delsey T300 - ciekawa, choć mało znana walizka, dobrze wykonana, mimo najniższej ceny ze wszystkich tu prezentowanych, problem jest ten sam, co w wypadku TT, czyli nie mieści standów ani laptopa. Przegródki też nie układają się szczególnie wygodnie.

Reszta "kandydatów" to produkty firmy LowePro, i tak, po kolei:

Rolling Komputrekker Plus - długo rozważałem ten plecak. Wygodny, pojemny, dobrze wykonany, niby mieści 15" laptop, ale jak sam sprawdziłem, 17" na wcisk też wejdzie. Jedyny problem - plecak jest zbyt krótki, by pomieścić standy.

Pro Roller X200 - Spełnia wszystkie wymagania. Duży, na kółkach, posiada kieszeń na laptopa (do 17"), na długość spokojnie mieszczą się standy (z 2cm zapasem), oprócz nich - lampy, aparaty, szkła... Ciekawą opcją jest zostawienie "skorupy" torby, i zabranie samego wkładu, który staje się wtedy plecakiem. Nie bez znaczenia jest też opcja wysuwanej podpórki, powstaje taka "szafka" na sprzęt w plenerze. Aha, no i walizka mieści się w normach bagażu podręcznego.

Pro Roller X300 - Podobna do X200, tylko nieco większa. Ma wszystkie zalety powyższej, poza jedną - nie można jej zabrać na pokład samolotu.

Ostatecznie zdecydowałem się na Pro Roller X200, dokonałem zamówienia, niestety, muszę poczekać, aż dowiozą do sklepu z magazynu, i dopiero trafi do mnie.

To by było na tyle, jeśli chodzi o pierwszą część, w następnych opiszę po kolei to, co znajdzie się wewnątrz walizki.

1 komentarz:

  1. Czy miałeś kiedyś kłopot z zabraniem na pokład samolotu standów?

    Co gorliwsi operatorzy maszyn prześwietlających mogą stand zaliczyć do narzędzi niebezpiecznych (na równi z nożyczkami i pilnikami do paznokci) i zwyczajnie kazać wyrzucić do specjalnie do tego celu przygotowanych pojemników.

    Dlatego nigdy standów nie zabieram na pokład. Wkładam je do głównej walizki.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!