poniedziałek, 2 marca 2009

Kraków, Cracow i Cracovia

Tata postanowił zagrać koncert w Krakowie. A właściwie tak postanowili znajomi ze Stowarzyszenia Ratowania Cerkwi w Baligrodzie. Nieważne z resztą. Kraków miejsce piękne, a ja, wstyd przyznać, wcześniej tam nie byłem. Zgłosiłem się więc na ochotnika do towarzystwa (i fotografowania koncertu przy okazji).

Fotografowanie Krakowa jakoś mi nie szło. W zasadzie to nawet się za to nie wziąłem pierwszego dnia, zamiast tego spotkałem się z Drzoanną. Drugiego dnia w sumie też nie robiłem zdjęć, dopiero wieczorem wziąłem się do roboty. Koncertowe zdjęcia wyszłyby może i dobrze, gdyby nie to, że sufit był dość nisko, i pokryty nieregularnymi kawałkami luster, a ściany pokryte były luźno zawieszonymi tkaninami w kolorach dowolnych. Odbijanie światła lampy przypominało celowanie z karabinu snajperskiego, jednak jakoś udało się uchwycić kilka zdjęć, o, na przykład takich:

Po koncercie wjechałem na dach hotelu Poleski, i z góry zrobiłem zdjęcie Wawelu nocą:

Później były gratulacje (nie, nie dla mnie, dla taty), rozmowy i cała reszta, a na koniec, by ukoronować wieczór, kolacja "Pod Krzyżykiem". Tatar, krwisty befsztyk i gruszka w dwóch smakach. Co jak co, ale knajpy w Krakowie są po prostu pierwszej ligi. A rano, po zapakowaniu bagaży do samochodu, zrobiłem zdjęcie budynku ograniczającego parking:

No i do samochodu, kilkaset kilometrów, i znowu jestem w Warszawie. Sesje, sesje, sesje. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania!